“Samotność, jazz i kawa. Nie chce usłyszeć nawet szmeru otwierających się drzwi. Szlak by ich, szlak by to. W końcu teraz czuję się dobrze sama. Nie przeszkadzajcie mi. Nie budźcie we mnie mojego uzależnienia od bycia obok z kimś, od obecności, od poczucia bezpieczeństwa zależnego od kogoś. Zostawcie mnie. Zamknięte drzwi to wciąż za mało. Smród Waszego bycia niemile drażni komory serca i przeciska się przez szczeliny u progu pokoju. Jest Was za dużo. ”